Rok 2012 był rokiem zaczętym z wielkim zaskoczeniem, pozytywnym.
Mimo wielu nieprzyjemnych momentów stanowczo mogę go uznać za ciekawy i przyjemny.
Pomijając podsumowanie roku w którym cytując mesa
"No ale co, kurwa? Mniej piłem. Ha! W ogóle nie piłem.
Dużo czytałem, poznałem kobietę mojego życia dzięki temu.
So, jak to mówią, co cię nie zabije to cię wzmocni, tak?
Ludzie potrzebują takich uzasadnień, żeby uciec od szaleństwa i furii. "
przeszedłbym do sedna sprawy czyli sylwester.
Spędzony w gronie przyjaciół i dziewczyny dzień powitania roku 2013 zaliczam do cholernie udanych pod pewnymi względami. Dziękuję za tak 'rodzinną' atmosferę, śpiewy i litry szampana, które następnego dnia nie dawały mi żyć, choć było warto. Dziękuję za przemiły moment stania pod petardami swojej wspaniałej kobiecie. Dziękuję za epickie zakończenie roku 2012 od momentu wizyty w Zakopanym skąd jest powyższe zdjęcie, poprzez pasterkę, święta i Nowy Rok, który nawiasem mówiąc był również pierwszą rocznicą mojego związku ;o.
Kocham Cię.
Was Panowie również.
Dwa słowa. Droga Marto. Dziękuję za te słodkie kłamstwa dzięki którym robiłaś w chuja mojego najlepszego przyjaciela. Byłaś najgorszą dziewczyną na świecie, nie szanującą swojego chłopaka który tak bardzo się starał. Żegnam.
Na koniec mistrz ironii :
http://images46.fotosik.pl/1906/22b9e1dc24db2ad7.jpg