Dzisiejszy dzień wygrał.
Mega atmosfera, mega gra.
Humor również dopisuje.
Dzisiaj znów wznowiłam projekt "Robimy ciałko na wakacje''.
Ludzie często stosują dziwne metafory porównywania życia do np. pogody, że życie jest zmienne, raz świeci słońce, a innym razem błękitne niebo przysłaniają chmury. Ja natomiast uważam, że najlepszym odpowiednikiem zgorzkniałego życia jest wódka. Gorzka, niedobra wódka, przyprawiająca nas o mdłości. Lecz trzeba przyzwyczaić się do jej smaku, inaczej polegniemy na starcie, i nie będziemy mieć sił aby kontynuować grę. Grę, w której skończysz zasypiając, i budząc się z wielkim bólem głowy, oraz z pytaniem co do cholery robiłeś poprzedniej nocy, lub będziesz kontynuował proces, przyzwyczajając się powoli do obrzydliwego smaku jakie niesie ze sobą życie. Jedni mają silne głowy, drudzy natomiast skończą pod płotem, modląc się aby konsekwencje zachowania się już skończyły zamiast pogodzić się ze skutkami. Teraz już możemy zamienić tak filozoficzne słowo ''życie'' na trywialne ''wódka... A więc... Gorzka wódka sprawia, że jesteśmy bardziej podatni na oszustwa, jakie czyhają z brakiem świadomości co się dzieje z naszym życiem. Prędzej dostaniemy kulką w łeb, nieświadomi że ktoś podąża za nami przez cały cholerny czas odurzenia, nieuwagi. To wódka (życie) sprawia że pogłębiamy się w depresji, zaprzepaszczając szansę na trzeźwą ocenę sytuacji. A teraz bracie, wypijmy za Twoje zdrowie, obyś przetrwał tę noc, i tę butelkę.
Inspirowana słowami Krystiana.
And everytime I try
To fly I fall
Without my wings
I feel so small
https://www.youtube.com/watch?v=8YzabSdk7ZA