Niby wszystko się zmienia...
W metrykach coraz więcej lat...
Ale tam w środku nadal czuję tą małolatę...
Spróbuję wziąć swe życie w swoje ręcę.
Tak wiem, że pełnie już inne role w społeczeństwie.
Ale chyba jedno drugiego nie wyklucza.
Przecież nie jestem więźniem jednego człowieka.
Nie może mi przecież rozkazywać.
A ja czuję, że powinnam iść za głosem serca.
Jeżeli ja jestem szczęśliwa to i inni będą.
Czas wyjśc z tej klatki.
Zdjąć te kajdany...
I szczerze mam gdzieś jakie konsekwencję za to poniosę.
Gorzej i tak być nie może...
A jeśli i nawet to sama siebie skrzywdzę a nie znów ktoś.
Czas wziąć znów opcję oznajmującą a nie pytającą.
Martha
Czas na nową ja...