Dzień dobry.
Niedawno wstałam, ale naszczęście mam rest dziś.
Nie mam planów co do dzisiaj, ale może coś się wymyśli.
Wczoraj oglądałam ksw i jestem zdruzgotana walką wieczoru.
Okay Mamed się nie popisał, mogłabym powiedzieć że to była jego najgorsza walka, ale od pierwszej rundy źle coś wyglądał i było widać, że nie jest sobą.Zdaniem sędziów wygrał tą walke, ale sam w to nie wierząc zachował się honorowo i próbował oddać swój mistrzowski pas swojemu przeciwnikowi. Współczuję mu i żal mi się go zrobiło po tym jak " najwięksi jego fani" gdy zaczął przegrywać w 3 rundzie i opadł całkowicie z sił nie dali mu wsparcia, a na arenie można było tylko usłyszeć gwizd i buczenie.To tylko pokazuje, że kochamy kogoś gdy odnosi sukcesy gdy dla nas wygrywa, a gdy idzie w dół to dostaje tylko kopa w dupe i już nie jest naszym idolem, bo przecież przegrał tą walke.Zapominamy przez jedną przegraną to co dał nam od tych 10 lat na ksw, zapominamy o jego wszystkich nokałtach w pierwszych rundach i wygranych walkach, o tym ile nam emocji dostarczył i co wniósł do polskiego MMA. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zawodnicy mma to nie jakieś roboty tylko normalni ludzie jak my z problemami zdrowotnymi jak i psychicznymi.
Przepraszam za tą wypowiedź, ale musiałam to wydusić z siebie, bo kłębiłam to wszystko od wczorajszej nocy i od tego całego hejtu na Mameda w internecie.
Miłego weekendu kochani :)