Zbierało się, zbierało i pękło. Nie pamietam kiedy ostatni raz tak płakałam. Tak, właśnie ja, ta silna. Ta co zawsze daje radę.
Potrzebuję tych, których nie ma obok mnie. Za którymi tęsknię. To wszystko się tak zmienia. Na moje własne życzenie.
Bo tak miało być lepiej. Nie zawsze to co wydaje sie być dobrym wyjściem jest nim w rzeczywistości. Kochałam swoją samotność, teraz jej nienawidzę. Potrzebuję rozmowy, szczerej. Może swego rodzaju katharsis. Czegoś co pozwoli mi postawić kropkę, odwrócić kartkę i zacząć na nowo. Ostatnio naprawdę nie poznaję siebie, ciągle narzekam. Niecierpię jesieni.