... usiadła i płakała, a lodowata woda zamieniała jej łzy w kamienie tak jak wszystko - pióra ptaków, liście drzew, aby mogły spocząć na dnie, jak głosi legenda. A ja na brzegu pościeli usiadłam i czytałam o mgle, która jest Maryją, o Saragossie i o pocałunkach znajomego z dzieciństwa, które przywiodły na myśl Pilar wszystkie chwile szczęścia i które stały się kwintesencją czekania, którym było jej życie.
A potem, kiedy w grudniową noc miłość przeplatała się ze snem i jawą poczułam, że oto u moich stóp płynie rzeka Piedra, oto u moich stóp spada ze skał woda rzeki Piedry, oto między moimi palcami przelewa się nurt rzeki Piedry. Woda obmywała mnie całą coraz wyżej i wyżej, a kiedy sięgnęła trzewi mojej głowy wiedziałam już, że rzeka Piedra źródło swoje miała w moich oczach. Łzy płynęły ciche i ciepłe, nad brzegiem książki usiadłam i płakałam, a ciepło i cisza moich łez rysowały sobie szlak przez zakola nosa, przez moje usta, przez okrągłą brodę dalej, spadając załomem w dół i łącząc dopływy prawego i lewego oka. Stamtąd chłodnym już łukiem zsunęły się pojedynczą linią w swoją dolinę, gdzie słońce wstaje niespiesznie, gdzie skowronki wiją sobie bezpieczne gniazda w soczystej zieleni traw. Kiedy sięgnęły mojego serca, serca pełnego lata w samym zenicie doliny, stały się modlitwą.
Świat był pełen głębokiej nocy, a moje serce było pełne miłości.
Coelho -Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam
Lubię to zdjęcie... Sprzed roku... a nawet ponad...
By Natalia.
Wszystko było inne a teraz dalej jest wszystko, ale jest dziwne.