Z Cieślarem moim przygłupim, który wreszcie raczył mnie odwiedzić w Kato :):*
Wczorajszy dzień = MIAZGA !
Dawno nie byłam tak wykończona, poobijana i zmarnowana a jednocześnie tak podekscytowana :) Do tej pory pojęcia nie mam jakim cudem znalazłyśmy się pod samą sceną :P Pamiętam tylko tłum, niesamowity tłum krzyczących, skaczących i bawiących się ludzi oraz mniej przyjemne wbijanie się w barierki.. Oczywiście tradycji koncertowej stało się zadość i po raz kolejny nie udało mi się uniknąć bliskiego spotkania z ziemią ;p
A na zdjęciu jeszcze w pociągu, jeszcze przed koncertem, jeszcze przed tym całym zakręconym dniem!