postanowiłam pomęczyć Was jeszcze trochę moimi pseudoartystycnymi zdjęciami.
środa środa i po strachu.
na wadze rano 47,7
idzie mi coraz lepiej, coraz szerzej sie uśmiecham i nabieram dystansu do siebie.
aczkolwiek Słoneczko jakby przygasa, a świat traci wtedy kolory.
szkoła niszczy ludzi.
.. taaak.
dzisiejsze jedzonko?
serek wiejski
and again- tym razem "lekki"
dwa wafle ryżowe
3 kawy
herbata
jabłko
troche sie nazbierało, aczkolwiek czasami jeść trzeba. i tak w piątek i sobote przewiduje małe (taaaaaaa, małe) zawalenie, ale. nieistotne :)
pożyjemy zobaczymy. najwyżej podejme się baletnicy od początku. a co mi tam.
i tak mój słodki Promyczek stwierdził dzisiaj, że płaszcz z zimy jakby jest.. przyduży.
Soulmate dry your eye, because soulmates never die...