Piszę ten list... do siebie
Siedzę w kawiarni w popularnym centrum handlowym
popijam ulubioną kawę, smak już prawie zapomniany
beztrosko popalam fajeczkę
a minę mam jak Will Smith w "Siedmiu duszach", pełną bólu
jest cudnie
uwielbiam takie miejsca
miejsca, gdzie mogę spokojnie usiąść, popatrzeć na innych, którzy akurat przechodzą, biegną, siedzą niedaleko
uwielbiam tak patrzeć. To takie beztroskie!
W tej chwili nic nie może mi zepsuć nastroju
mimo, że myślę o dacie egzaminu na który nie przyszedłem z własnej głupoty
ale co tam, zapłaciłem, w lipcu znowu spróbuję!
Mimo, że myślę o ostatniej kłótni z mamą i o perspektywie dzisiejszego spotkania z nią i sposobach uniknięcia kolejnych kłótni
mimo, że pamiętam człowieka, z którym zerwałem znajomość bez słowa pożegnania, a którego widuję regularnie co tydzień. Człowieka, któremu sporo zawdzięczam a jednocześnie przez którego doznałem tylu nieprzyjemności, kłótni z nim samym i przez którego zrobiłem coś czego do końca życia będę się wstydził i do końca będę próbował zapomnieć
mimo, że myślę o przyjaciółce, która wydaje mi się że nabrała dystansu do mnie i trochę się zamknęła
mimo, że myślę o wszystkich przypałowych sytuacjach, które miały miejsce w kilka juwenaliowych dni- jedne wesołe, a konsekwencje tych drugich mogę długo odczuwać
mimo, że myślę o moim sumieniu, o mojej zszarpanej duszy, która pragnie powrotu,a której nie wiedzieć czemu sam w tym przeszkadzam. Myślę o Nim, że w niego mocno wierzę, że cały czas spogląda gdzieś z góry, z dołu, czy skądkolwiek i pilnuje żeby wszystko poszło dobrze.
"padnij! powstań! ZMARTWYCHWSTAŃ!"
niezależnie od tego wszystkiego, czuję się dobrze, bardzo dobrze. kocham to miejsce
a minę mam jak Will Smith w "Siedmiu duszach", pełną bólu
przypominają mi się wszystkie piękne chwile spędzone zeszłego tygodnia: poprawa relacji z byłym przyjacielem, te wszystkie spotkania ze znajomymi, początek nowej przyjaźni, skok na bungee, juwenaliowy pochód, i sms "jesteśmy z piotrem w karliku jest ta dupa wiesz która"
przypominają mi się ludzie, którzy powierzają mi swoje trudne sprawy i darzą mnie swoim pełnym zaufaniem i zastanawiam się dlaczego tak jest, czemu to robią, kim ja jestem, że dzieją się takie rzeczy? Tak naprawdę chyba nie chcę znać prawdy, całej prawdy i tylko prawdy
mimo wszystko co jest tutaj, KOCHAM ŻYCIE
i chciałbym z całej siły, tutaj w kawiarence wykrzyczeć: Viva la vida! niech żyje życie, NIECH ŻYJE!
i że cię nie opuszczę aż do śmierci
mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, chyba już pójdę, bo minę mam jak Will Smith w "Siedmiu duszach", pełną bólu
na całe szczęście mam swoje lustrzane okulary, dzięki którym nikt nie będzie w stanie odczytać tego wyrazu twarzy
jest 15 maja 2009, godzina 10.05
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24