8 czerwca
Przypuszczałam, że nikt tego nie przeczyta. Traktuje to jak mój osobisty pamiętnik :) Dzsiejszy dzień nie zaliczam do udanych. Od rano stałam przed lustrem i patrzałam na moje ciało. Wpatrywałam się w nie dokładnie. Od gróry po same czubki palców. Zastanawiałam się. Analizowałam. Zadawałam sobie pytanie "czy podobam się sobie?" "Czy aby napewno jestem ładna?". Wyszło tak, że ubrałam się i poszłam zjeśc sniadanie dalej o tym myśląc. Gdy jadłam rogala z margaryną, juz liczyłam ile mogło to mieć kalorii. W tym momencie przypomniały mi się czasy, kiedy pisałam tu z powodu tego, że uważałam się za grubą. Pamiętam jak pisałyscie mi, że tak nie jest. Ale ja uważałam inaczej, do dziś nie wiem czemu. Tak wieć, gdy już skączyłam śniadanie, włączyłam komputer, ale długo nie mienło i zadzwonił do mnie Y. Poprosił mnie abym przyszła pomóc mu robić pizze. Zgodziłam się. Po 15 minutach byłam u niego. Szykowaliśmy składniki i robiliśmy ciasto. Wszystko zrobione, włożyliśmy do piekarnika. Y ustawiał coś na komputerze, a ja przepisywałam notatki do nauki. W pewnym momencie się pokłuciliśmy, nawet już nie pamiętam o co. Wiem, że wydarłam się na niego, a on złapał mnie mocno za rękę i powiedział dośc mocen słowa, po których sie popłakałam. Wyszedł, a ja został u niego w pokoju. Ryczałam dobre pół godziny. Przyszedł. Ja unosiłam się płace i próbowałam usnąć. On jednak złapał mnie za ramie i odwrócił w swoją stronę. Z jego oczu popłyneły łzy. Przeprosił mnie i przytulił. Jeezu, tak bardzo mi tego brakowało. Wyczułam, że naprawde tego nie chciał. 15min siedzieliśmy wtuleni w siebie. Oznajmiłam mu, że moja psychika jest naprawde słaba. Przez to wszytko co działo się w moim zyciu, a życie to ja miałam(mam) nie ciekawe. Pogodziliśmy się. Mam nadzieje, że już naprawde będzie dobrze. Tak bardzo chce. Ja wiem, że czasem może go prowokuje. Wiem, że czasem jest to z mojej winy. Zmenie w sobie to, aby ju z go nie denerwować. Aby juz nie mam powodów do wkurzania się na mnie. Kochanie, Kocham CIe :*