Powoli trzeba zakończyć 2014r. Muszę jeszcze załatwić jedną ważną sprawę.
A krótko podumowywując :
Rok nie zaczął się zbyt dobrze straciłam przyjaciela. Człowieka na którym bardzo mi zależało, którego znałam 12 lat.
Po paru miesiącach odszedł od Nas najlepszy koń. Czuć pustkę w stajni.
Na koniec roku szkolnego musiałam się rozstać z moją klasą. Cholernie mi ich brakuje, ale trzeba powoli wkraczać w świat "dorosłości".
Początek wakacji....szpital...gips....i osoba, którą uważałam za fajną nie jest wart odrobiny szacunku.
W między czasie przez wypadek straciłam kontakt z kolejną osobą, która była dla mnie wszystkim >.<
Późniejsza nowa "przyjaźń" i "znajomość" zniszczyła najlepsze relacje z najlepszą przyjaciółką. Teraz powoli samo się już sypie...kłamstwa, kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa. Trzeba to zakończyć i zacząć powoli zbierać się psychicznie.
Cholernie dał mi w kość ten rok i cholernie mam dość, aczkolwiek jest jeszcze ktoś kto mnie tu trzymie :) Tak piszę o Tiji. Nie miałabym serca, zeby ją zostawić, bo za dużo przeszła.