Jeden z najlepszych weekendów w moim życiu. Najpierw wolny dom z piątku na sobote, a potem w sobotę najpierw plaża a potem pierwszy Dzień Pruszcza. Było po prostu zajebiście. Wróciłam o 6 rano do domu. Cała noc ze wspaniałymi ludźmi, świetną muzyką i alkoholem. Lepiej być nie mogło. No a w niedziele kolejny dzień na mosirze. Wtedy wszystko sobie wyjaśniłyśmy i jest ok. A dzięki sobocie odzyskałam kontakt z dwiema osobami, co jest dla mnie bardzo ważne. Bo sama nawet nie wiem czemu nasz kontakt się urwał. I mimo, że teraz jestem chora i wszystko mnie boli, to i tak było warto. Nie żałuję ani jednej chwili. I jeszcze siedzenie przez pół nocy i rozmowa z Grubsonem i Kwiatkowskim.. Nie no weekend zostanie w pamięci już na zawsze.