Piątkowy wieczór, mogłabym podbić świat, ale niestety, jutro na 8 do pracy... Liczę dni do urlopu, przez tydzień będę mogła znów być królową :D
Ponad sto godzin zapierdalania w dwa tygodnie to robi wrażenie i daje ogromną satysfakcję (oraz zmęczenie). Ale lubię to, mimo wszystko, może to geny pracoholika, albo zwykła ambicja, nie wiem, ale daje to radość.
No i się nie myśli, nie ma się czasu, życie staje się proste i poukładane, przestaje być bezcelowe.
Przychodzenie do pracy wcześniej i zostawanie dłużej z własnej woli, pewnie nie jest normalne, ale cóż.
Jesteś taka jak ja,
Lubisz to, lubisz!
Troszkę pomarudzisz, ale jest okej.