302 days. ~

Wiem, wiem - zdjęcie beznadziejne. Brak natchnienia, robione kamerką et cetera.  Można zwalić na wiele czynników. Jebać photoblogową jakość. --' 

Dzisiejszy dzień.. Zgubiłam 100 złotych, zostawiłam leki (dla taty), więc potem musiałam się po nie wracać.. Potem na szczęście było już lepiej. Na pizzie się objadłyśmy (i tak zostały nam jeszcze 2 kawałki, których żadna nie mogła już wmusić. xD) potem park i wygłupianie się przed huśtawkami, a w końcu wylądowałyśmy na rynku. Oczywiście Piotrek zaczął jęczeć i błagać o kasę. Pierwsze 2 zyla dostał za proszenie na kolanach, potem dostali za to, że któryś z nich zjadł karmę dla rybek (oO') a w końcu i Alex'owi dałam w zamian za to, że mogłam pobawić się jego komórką. Mądry chłoptaszyna gdyż usunął SMS'y. 

Jeszcze dokładnie 24 minuty i jedziemy na lotnisko, potem odprawa do samolotu 2 godziny i będziemy w Szkocji. Godzina jazdy z Edinburgha i wreszcie w domu. 

Wikuś, Żabencjo (wiem, że zabijesz mnie za to przezwisko. <3 xD) dziękuję wam za to, że byłyście ze mną. Za ten czas, który poświęciłyście aby ze mną wyjść. Za te wszystkie szaleństwa, "podrywy". Za to, że sprawiałyście, że nie mogłam przestać się śmiać. I za milion innych rzeczy. Kocham i tyle. <33

SER. `