Nocna rozpierducha to nie blef
W sumie olej zadymę, dziś tylko drag i rap mnie interesuje
A sam se biegam, ciągle biegam, biegam
Obskurne czasy, skazani na piekło na ziemi, tego jestem pewien
Długa była noc, nie kleiła się rozmowa
Głupa palę, ściemniam, ściemniam, mnie tam przecież nie było
Parę piwek się wypiło, z impry do domu wracałem
Przecież nikogo nie tłukłem, w sklepach szyb nie wybijałem
Wśród zgłoszeń szczekaczki suki księżyc podziwiałem
Szybki dojazd na aleję, diabeł w ryj mi się śmieje
Dzisiaj ciemna noc, ciepła noc
Ciemno juz Noc nadchodzi Głucha Noc Ciemna Noc
Nie cieszą mnie już zasrane promienie słońca
Życie ha ha to pieprzony banał
Całą moją kasę szybko przepierdalam w kanał
Bo kpie sobie z życia
I śmieje się ze śmierci
Nie jest mi łatwo
I nigdy mi nie było
Nie miałem sielanki
Nie raz się ze złości wyło
Lecz nigdy nie uciekłem od zasranych problemów
Było ich dużo pozbyłem się wielu
Moje życie to stek nieporozumień
Dużo pomyłek nieudanych posunięć
Wsłuchuję się w tą ciszę i nie mówię nikomu
Że może mi źle że coś się ze mną dzieje
Muzyka jest jak pancerz czyni mnie twardym
Nie daje nic zapomnieć jestem bardzo uparty
Nikt mnie dobrze nie zna chyba tylko ja sam
Nie będę się rozczulał ja i tak na to sram
Nie mam zamiaru żalić się ulepszać świata
Żyć w tak młodym wieku jest tak samo trudne jak umierać
Sam nie wiem co wybrać może jeszcze poczekać