Tygodniami to z siebie wyrzucasz. Kawałek po kawałeczku obdzierasz sie ze skóry. Koekconujesz te wszystkie małe myśli jak szpileczki, które będziesz później w siebie wbijać. jedna po drugiej, albo wszystkie naraz. Talezy jak bardziej boli. Rozumiesz mnie prawda? Bardziej.
Nie chce i nie mogę na siebie patrzeć. Cierpię. Zjada mnie poczucie winy, że doprowadziłam się do takiego stanu. Mogę się pomalować, zamaskować wielkie policzka, mogę się ścisnąć w brzuchu i ubrac obcisłe spodnie, i co z tego ? Chcę wyglądać ładnie, naturalnie, a nie tylko kiedy spędzę wcześniej godziny przed lustrem. Podłe uczucie kiedy przegrywa się z samym sobą i daje się ulec pokusie. Ale nigdy więcej, błagam ! Chcę w to wierzyć.