Ostatnio mam okropnie refleksyjna nature, nie wiem, czy to jesienna depresja, ale chyba tak zaczne to sobie tlumaczyc. Wpadlam w okropne chwile zwatpienia, nie wiem juz co dobre a co zle i staram sie odnalezc jakos sens w tym co robie. Stoje na jakims rozdrozu i nie potrafie sie zdecydowac, ktora droga isc.
A teraz tak odbiegajac od filozofii wlasnie postawilam sobie nowy cel na nastepny rok, mianowicie zamierzam ruszyc dupe zeby spelniac marzenia i zbieram pieniadze ktore w pelni przeznacze na koncerty. Postaram sie w tym wytrwac no i raczej powinno byc latwo bo przeciez dobrze prosperujacym wsparciem jest swiadomosc, ze bede miala szanse zobaczyc na zywo np. Dannego. No i wiadomo, ze beda wspomnienia. Takze zyczyc mi powodzenia bo lista rzeczy niezbednych, ktore musze kupic, rosnie, a pieniadze na drzewach rosnac nie chca...