nie wiem czy nie powinniście być źli za poprzenią notke. Tzn. o ile ją ktoś przeczytał oczywiście. Możliwe że wzieliście moje refleksje jako moje przedstawienie się wam. To nie tak, że widzę wszystko w czarnych barwach. Nie jestem jedną z wielu emo dziewczynek, które bzamiast stawiać czoła ''problemom'' chcą wzbudzić ciekawość/litość/zainteresowanie innych w tak żałosny sposób jakim jest użalanie sie nad sobą. wręcz przeciwnie. Jestem najbardziej pozytywnie nastawiona do życia z osób, które znam. Ale nie zapominajmy o tym, że każdy ma gorsze dni :)
Jest jeszcze coś, co powinnam sprostować. chodzi o kłamstwa. Moje ostatnie zdania nie tyczyły się wszystkich. Każdy zna kilka za bardzo interesujących się osób i o nich mówiłam.
Nie wiem też czy nie powimnnam przeprosic. Chyba przychodząc tu powinnam liczyc sie z tym, że oczekuje się ode mnie ciągłego zainteresowania tą stroną, a ja natomiast zostawilam mojego bloga samemu sobie... Jednakże mogę się usprawiedliwić tym, że spędziłam bardzo miły dzień w otoczeniu prawdziwych ludzi. Nie tych sztucznych manekinów stojących na sztucznych wystawach, ze sztucznymi uśmiechami na twarzach. Piękny dzień. wymioty alkoholowo-narkotykowe zaliczone. Osiemnastka Mateusza zaliczona. Nieprzytomność w szkole zaliczona. teraz tylko czekać aż wyprawi w szerszym gronie urodziny :)
usłyszałam wczoraj od Szymona że schudłam. nie wiem. Jego mama też tak powiedziała i rzeczywioście na wadze jest mniej cyferek. Zawsze lubił szczupłe dziewczyny i obiecałam sobie, że też taka będe. dopiero teraz sie wziełam i po tygodniu widać efekty :)
szkoda tylko ze tak późno się mną zainteresował. za kilka dni pozostanie tylko wspomnienie po tych ''wspanialych'' 7 miesiącach