szło dobrze, ale przecież zawsze muszę coś spierdolić. chciałam dziś wytrwać w głodówce. raz na miesiąc to przecież nic złego.
przyszła mama. pochłonęłam już około 700 kalorii.
lód, zupka chińska, jabłko, 2 duże kanapki z masłem i wędliną.
cześć, Sedesie. przyjacielu.
to znów ja.
edit. zostało może 350.
edit. pierdolony wieczorny napad. około 1000. nie mam siły już rzygać. popękały mi usta, kostki krwawią.
jutro będzie lepiej.
musi być..
chyba umieram.