zawalałam.
leżę chora. sypię się. każda jedna kość odmawia posłuszeństwa.
dlatego zawalałam. nie ruszałam się nawet na krok z domu, a jadłam ogromne ilości.
dzisiaj będzie lepiej, wiem to. początek jak na razie udany.
możecie mnie zlinczować, ale zazdroszczę większości z Was tutaj.
oczywiście są dziewczyny, których notki czytam wraz z przerażeniem, bo.. są w identycznym stanie, co ja. nie potrafię nawet ubrać w słowa mojej złości na samą siebie i wszystkich wokół.
baj de łej, większość z was jednak wchodzi tutaj, pisze bilanse, cieszy się, że udało się osiągnąć swój codzienny cel. jest w Was taka pozytywna mobilizacja.
wydaje mi się, że nawet nie tyle chęć schudnięcia, co pokazania ludziom, jak bardzo cierpię i, kurwa, nikogo to nie interesuje, kieruje mną we wszystkich krokach, które podejmuję w mojej własnej autodestrukcji.
ja też zaczynałam tak, jak Wy. nie wiecie nawet, ile katorg już przeszłam. na początku też mi się udawało. ta świadomość tak psychiczne zabija.. potrafiłam się spiąć i schudnąć 7 kg w miesiąc na przykład. teraz, chociaż największym moim marzeniem jest być chudą, nie potrafię się powstrzymać przed jedzeniem. płaczę, jem, rzygam, przeczyszczam się, albo nie robię nic i po prostu tyję.
mam w sobie tyle rozpaczy. każdy jest obojętny na moje ciche wołanie o pomoc.
jak można nie zauważyć, że coś jest nie w porządku, skoro czasem pochłaniam 7000, a nie tyję? nie widzę zainteresowania z niczyjej strony.
ten świat jest gównem. ludzie to egoiści, patrzący tylko na to, co powiedzieć, by zabolało jak najmocniej.
podziękuję za życie na takim świecie. ja wysiadam.
przepraszam za te wypociny. musiałam.
jeszcze jedno. zupełnie przypadkiem trafiłam na odcinek ' Miasta kobiet ' i w tym odcinku wypowiadała się dwójka ludzi, będących na ' diecie tasiemcowej '. poczytałam trochę o tym. niektórzy piszą, że dieta cud, że da się odtruć po zrzuceniu zamierzonych kilogramów, inni jednak mówią, że tydzień temu pochowali ich koleżanki, które wplątały się w tą dietę.
co myślicie, byłybyście skłonne podjąć się tak drystacznych kroków?
żegnam Was i życzę miłego i udanego dnia, Kochane!