potrzebuję rozmowy. potrzebuję czuć się ważna.
ostatnio wciąż słyszę tylko, że jestem wariatką, że chyba mam za dużo w dupie i tylko wybrzydzam.
moje życie opiera sie na wstawaniu, wyjściu do szkoły, powrocie do domu, leżeniu przez resztę dnia w łóżku ze zgaszonym światłem i rozmyślaniu nad tym, jak bardzo można być wrogo nastawionym do wszystkich ludzi.
otóż:
cześć Wam, jestem Amelia* i nienawidzę świata tak bardzo, jak mało kto, może tylko Wy rozumiecie mój stan
cierpię na depresję, wahania nastrojów i borderline.
od lutego walczę ze zrzucaniem kilogramów. ważyłam 67.
teraz, po kilku udanych dietach, kilkunastu opakowaniach senesu i częstym spędzaniu wieczorów klecząc przed kiblem ważę około 57, może 56. około, bo jak na złość zepsuła mi się waga.
mam 177 cm wzrostu. wymiary:
talia- 64
biodra- 87
biust- 82
udo- 48
postanawiam 1000 każdego dnia, co sądzicie :) ?
bilans z dziś
śniadanie:
kawa, kanapka z szynką, 7 wafli x20 kcal i mandarynka. - około 400 ( od zawsze mam tendencję do zawyżania, żeby czasem nie zjeść za dużo )
obiad:
edit
zaczynam tutaj, ponieważ od marca nałogowo przeglądam fotoblogi wielu z Was i wiem, że znajdę tu wsparcie, że wy nie zostawicie mnie samej i znów będę miała siłę i ochotę, by walczyć i żyć.
więc witam <3
*chyba zawsze chciałam mieć tak na imię