Nie wiem, co ja widzę w tej dziewczynie, ale urzekła mnie. Ma w sobie taką oryginalność, ach... <3
W czwartek idę do pani doktor z wynikami, ciekawe co powie...
Zauważyłam, że moja waga jest bardzo niestabilna. Jednego dnia pokazywała już 44.5, innego 43.5, a czasami nawet znowu 43. Niby to tylko pół kg, ale martwią mnie te wahania i nie mogę dobić do tych 45 kg.
Jutro znowu poniedziałek, cały tydzień przed nami. Nie lubię tej rutyny... Wstaję codziennie bardzo wcześnie (6:30), każdą czynność mam po kolei zaplanowaną, wszystko idealnie dopracowane, by móc pospać jak najdłużej, a jednocześnie bez problemu zdążyc na autobus. Potem szkoła, dom, obiad, odpoczynek, nauka, ćwiczenia, kolacja i do spania. Od października dojdzie jeszcze dodatkowy angielski dwa razy w tygodniu. Póki co najwięcej uczę się na historię i geografię... Nie pisałam ani jednej kartkówki (jedna była, gdy zachorowałam), ani razu nie byłam pytana. W sumie to szkoda, bo póki co każdy temat umiałam, a wiadomo lepiej na początku nałapać dobrych ocen, aby mieć później luzy...
Denerwuje mnie fakt, że szkoła tak wysysa z nas życie.... Siedzi się tam czasami po 8 godzin. Żeby do niej zdążyć musisz wstać, wbrew naturze, bardzo wcześnie, wychodzisz nawet o 16, powrót do domu, tam znowu musisz się uczyć, a później padasz na twarz po całym dniu... Gdzie znaleźć czas na rozwijanie swoich pasji, czytanie książek, czas dla rodziny, przyjaciół, czas na życie?