fine

Błagam, kurwa, niech te wakacje się skończą. Najbardziej spierdolone, chujowate wakacje mojego życia. Kontakty z ludźmi ograniczone do minimum, całe dwa miesiące przesiedzone w domu, książki, których normalnie bym pewnie nie przeczytał, zadania z matmy, które rozpierdalają mój mózg na mialiardy kawałków, pobudki, które wołają o pomstę do nieba i czas spędzony przed komputerem, który przewyższa wszelkie granice zdrowego rozumu. Czerpałem z tego wszystkiego zerową przyjemność dobijając się przy tym psychicznie.
Nadmiar wolnego czasu doprowadził do tego, ze potrafię przez kilka godzin siedzieć i gapić się w sufiit. Smutne tulblery dopierdalają mnie już całkiem, a jak widzę co robią inni to mnie już szlag trafia.
Już trzecia osoba, w ciągu dwóch dni, każe mi znaleźć sobie jakieś hobby. O tak, będę kurwa zbierał znaczki pocztowe, albo opakowania po zapałkach. 
Tęsknię już za Zamościem, za bursą, za normalnym, szarym dniem, a nawet kurwa za szkołą.
Taaaak, całkiem już mi odpierdala.