Pogubiłam się.
W walce o życie najbliższych mi osób, gdzieś straciłam siebie.
Sama nie rozumiem już własnych wyborów, czynów...
tak zażarcie chciałam ratować kogoś, że w tym wszystkich walczyłam sama ze sobą.
Nie widzę sie już w tym wszystkim.
Jeden ruch, trace wszystko...
Czemu chcąc ratować kogoś narażamy tak bardzo siebie.
Narażałam miliony razy, ale nie pomogło...
Jest coraz gorzej, gorzej niż gorzej.
Zastanawiam się czy odpuścić...
ale nie chce, za cholere nie chce.
Nie odnaujduję się...
Nie wiem co robić...
nie mam pojęcia...
Chciałabym mieć instrukcje obsługi tego popieprzonego życia !