180!

Maj - miesiąc który niesie za sobą wiele atrakcji, szczęścia, a tak że poświęceń. Do tego rocznej deszczowej majówki, Dnia mamy, a tak że jej urodzin, należy dodać dwie komunie, na które się wybieramy. Wszystko to, będę musiała pogodzić z moimi egzaminami, które chciałabym napisać dobrze. Ba! nawet bardzo dobrze, bo poprzeczkę stawiam co raz wyżej.

Wczorajszy dzień wyciągnął ze mnie wszystko żywcem! Do południa wykorzystaliśmy dobrą jeszcze w tedy pogodę i spędziliśmy dwie godziny na rolkach. Leżałam dłużej na asfalcie niż przez ostatnie dwa lata. Na szczęście ran większych niż siniaki nie mam, a ja powoli rozkminiam jazdę na jednej nodze kucając. Po południe spędziliśmy razem z Dawidem w Nemo. Pływanie mnie wykończyło, a więc lepszego zakończenia dnia niż Mcdonald's i mecz Barcelony, nie mogłam sobie wymarzyć.

Warto wspomnieć, że 23 kwietnia "upiekłam" swoje pierwsze ciasto. Nawiązując już do bliskiej przeszłości, uśmiałam się niesamowicie odnośnie jednej sytuacji powiązanej z osobami, z którymi czasu nie spędzam z wyboru. Jedna nie myśli i uważa ludzi za plastelinę do urobienia a druga też ma delikwenta w dupie. :)

"Sandra, Kasper chyba najczęściej kiśnieje, nie?"

dla mnie możesz ruchem okresowym kisnąć co dziesięć sekund!