Cieszy mnie fakt, że od jakiegoś czasu gdy coś sobie postanowię, bez jakiegokolwiek narzekania to realizuję. I owszem zdaję sobie sprawę z tego, że czasami mam zbyt duże wymagania wobec samej siebie, ale więcej zdobywam niż sobie odpuszczam. A to dobry znak. Mam wrażenie, że czas mnie goni szepcząc do ucha, że zbyt wiele spraw odkładam na później. Myślę sobie "minął rok" a ja zbyt wiele nie zdobyłam, nie licząc kilku doświadczeń życiowych, zaliczeń w szkolę, które dają mi niesamowicie wielką satysfakcję i znajomości, które podejrzewam wiecznie trwać nie będą. Doszłam do wniosku, że każdy dzień należy zgwałcić doszczętnie tak, by nigdy już nie pomyślał o seksie. Nie rozchodzi się tutaj o własne przyjemności, warto zrobić coś dla innych, a więc gdy tylko ogarnę osiem zbliżających się nie ubłaganie do mnie egzaminów, podejmę się pracy w wolontariacie. Nie ma mowy o leniwych wakacjach leżąc dzień w dzień na słońcu. Będziemy kontynuować naukę trików na rolkach, fajnie było by też popływać na naszym potonie, a gdy mój mały informatyk będzie siedział nad kolejnym programem, ja będę spełniać się w niesieniu pomocy innym. A odpoczniemy pod koniec sierpnia, mam nadzieję, że w Bułgarii na złotych piaskach.
Tym czasem na biurku kusi mnie drugie pół czekolady.
Jeśli je zjem to o kolacji mogę zapomnieć,
a przydałoby się zjeść coś na ciepło.