widzisz co chcesz zobaczyć. nie widzisz łez, bo ich nie ma, czy może są?
bo chcesz widzieć uśmiech, chcesz się śmiać, chcesz być. chcę tego samego,
bo przecież też jestem człowiekiem,nie płaczę, bo nie mam potrzeby, jestem slina. niczego nie gram. moje role wszystkie wyczerpałam, scenariusze znam na pamięć, a jego uśmiech sprawia, mi radość. jeszcze szukam i nie odnajduję starych twarzy i listów, nic. nic nie wyrzucałam,przecież nic nie paliłam. gdzieś uszły moje zdjęcia sprzed paru lat. teraz inne będą wieczory, znów z tęsknotą, tym razem określoną.z dnia na dzień, będą skreślane dni. bo jest tak zimno,nie można być samym. kalendarz stanie się nowym przyjacielem w bólu. innym razem, wszystko wróci. jednotygodniowe szczęście też. nie wrócą jednak wspólne wypady ze znajomymi znajomych i tak dalej. nie nadajemy się do tego. wcale się nie cieszę, bo któregoś dnia, znów się spotkamy, znów się pokłócimy. innym razem. teraz się nie znamy.
tylko nie wmów sobie, że jesteś słaba, że jesteś za słaba by żyć. oni cię zniszczą jak chcą.
nie daj się im kochać, bo to już skaza.
wróć, gdy będzie śnieg, gdy będzie łatwiej. pierwszy grudnia, pierwszy dzień, tęsknota mi nie służy.
chcę śniegu. chcękolejnych obietnic. kolejnych tęsknot, tylko krótszych. obiecaj mi, że wrócisz.
pierwsza noc będzie najgorsza, jeszcze trzydzieści trzy.
miesiąc za mną, miesiąc przede mną.
zimo trwaj.
w przeczuciu szczęścia, w radosnym zachwycie,
stanąłem oto już na życia szczycie!