Miałam się nigdy nie urodzić, a wszystko co mnie spotkało dotąd chyba staje się tylko złym snem-jakby nic nie było prawdą.
Próbuję zapomnieć o kolejnych nocach, w których nic dobrego się nie dzieje, kiedy nie mogę się opanować.
Było obok mnie, stało, przytulało się, trwało przy mnie jak zakazany owoc. Był zakazany, przez wszystkich, którzy o nim wiedzieli i i chociaż nadal jest zakazany -odezwał się, ja odezwałam się w nieodpowiednim momencie, wszystko znów stało się cierpieniem, w nocy tylko brakuje mi obecności. Obecności, z którą zasypiałam i budziłam się codziennie, gdy budziło mnie. Powiedz mi czego pragnę, czy tylko muszę patrzeć w dół, gdy to jest tak blisko? Ale tak daleko ?
Czy oczy nie mogą znów być uśmiechnięte? A usta od nadmiaru słów, ciągle być otwarte? Czy zrozumienie musi być czymś zupełnie obcym pojęciem w dzisiejszym świecie? Chyba nic już nie rozumiem, jestem u kogoś ważnego, piszę słowa, do którcyh jeszcze się nie potrafię przyznać. Dwa dni ciszy, dają do myślenia, ale nie do zmiany nastawienia. Czuję się tu dobrze, dom, blok, czwarte piętro, jest tu to czego mi brak. To w moim domu nie było, kochamy razem noce.
Straciłam rozum
Otaczasz wszystkie moje strefy
Wyrzucając górską skalę
Z lewej półkuli mojego mózgu
Otaczasz wszystkie moje sfery
Kręcąc kalejdoskopem
Przed moimi oczam
21 P