Errata to notki z 30 kwietnia (urodzinowej): jeśli ktokolwiek pomyślał, że chodziło (z tą "prawdziwą") mi o Zildjian, to był w masakrycznym błędzie.
Stałam się sprężyną nioeprzyjemnych dla mnie zdażeń i jest mi w cholerę źle z tego powodu. Ale odpowiadam za swoje słowa w 100%.
Dlaczego kiedy słowem i czynem deklaruje o przyjaźni dostaje takiego buta w twarz? Za to, że jestem jaka jestem i że znam swoje wady i jest to nadzwyczaj ludzkie? Mimo wszystko, jak każdy, jestem słaba, tak? Mam wady, tak? Tolerancja/akceptacja to trudna sztuka.
Nauczmy się jej.
Nauczcie się rozmawiać.
I na drugi raz, jeśli ktoś ma cos do mnie, niech mi to pisze od razu. BEZZWŁOCZNIE.
Po czasie... no cóż. Po czasie będzie bolało bardziej, niż keidykolwiek. Czyli tak, jak teraz.