Sobota
Nie mam pojęcia, czemu zapisuję to na papierze. Boję się, żeby nie przeczytał tego ktoś kto niepowinien tego robić, albo może nie chcę Tego stracić? Muszę poukładać sobie wszystko, zrozumieć, przypomnieć każdy szczegół, każdą małą zmianę... Najgorsze jest to, że prawie utraciłem wszystkie wspomnienia, a te które pozostały przysłania gęsta mgła...
Czuję się przytłoczony tym miejscem. Może z tego wynika problem. Musiałem znaleźć to miejsce, sprawić żeby nikt nie odnalazł drogi, zabić okna deskami, aby dzień i noc wyglądały tak samo, a czas przestał płynąć. Nie wychodzę na zewnątrz, nie mogę. Nie mogę.
Czuję się tu obco, ale muszę wszystko dokończyć.
Nie mam pojęcia kiedy to wszystko się zaczęło. Ciężko to w ogóle opisać. Może powinienem był wcześniej z kimś porozmawiać. Wszyscy którzy mogli by mnie zrozumieć nagle zniknęli. Czuje, że jestem podsłuchiwany. Ktoś obserwuje każdy mój ruch, a ja jestem bezradny. Muszę wyjść.
---
Nie pracowałem wystarczająco. Może to głupie, ale cały czas boję się cieni dookoła mnie. Spojżałem w lustro przed wyjściem, wyglądałem coraz gorzej. Zmieniłem koszulę i udałem się do jedynej osoby, która jeszcze nie zerwała kontaktu. To nie skończy się dobrze. Chciałbym, żeby tak było.
Kiedy wychodziłem otworzyłem drzwi powoli. Czyiś wzrok na moich plecach przyprawiał mnie o dreszcze. byłem obserwowany. Od dwóch dni nie rozmawiaem z nikim. Długi ciemny korytaż zdawał się nie mieć końca. Nawet już nie pamiętałem, że był taki długi. Jednak wejście na schody było zamknięte.
Zdecydowałem sie nie wychodzić.
Wróciłem do siebie, chociaż nie czułem się tam bezpiecznie. Musiałem usłyszeć czyiś głos. Wybierałem jeszcze raz wszystkie numery jakie pamiętałem. Za każdym razem było tak samo; słyszałem jeden sygnał, a potem głuchą ciszę... Nic sie nie działo, czekałem tak dobre dwadzieścia sekund, a potem się rozłączałem. Kiedy chciałem zaczwonić jeszcze raz nagle odezwał sie sygnał. Odebrałem.
"Tak?" Zapytałem. Te słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Zapominałem jak się mówi. Miałem nadzieje, że to ktoś w końcu oddzwoni, ale w słuchawce pojawiła się tylko znajoma cisza...
"Witam" Odezwał się czysty, nieznany, męski głos. "Kto mówi?"
Podałem swoje imie oszołomiony.
"Przepraszam, pomyliłem numery" Odpowiedział, po czym się rozłączył.
Odłożyłem powoli telefon. To było dziwne. Nie znałem tego numeru. Kiedy zastanawiałem się nad tym telefon zaczął znowu dzwonić. Tym razem dźwięk był o wiele głośniejszy. Podniosłem słuchawkę, ale nic nie mówiłem, znajomy głos trochę mnie uspokoił.
"Telefon mi się rozładował kiedy do mnie dzwoniłeś, to nie jest mój numer"
"Dobrze, dobrze"
"Gdzie jesteś?"
Popatrzyłem w zaite deskami okno zastanawiając się jaka pora dnia jest na zewnątrz.
"U siebie, nie wiem jaka jest pora dnia, nie chciałem Cię obudzić"
"Powinieneś przyjść tutaj" Zaśmiała się.
"Nie chce mi się wychodzić w środku nocy, chyba zacznę pracować, albo pójdę spać"
"Nonsens" Odpowiedziała "Mogę pójść po Ciebie, mieszkam niedaleko"
"Jak bardzo jesteś pijana? Przecież wiesz gdzie mieszkam"
"Oh tak, zgaduję, że nie będę mogła się do Ciebie dostać spacerując"
"Możesz, ale stracisz parę godzin"
"No tak, powodzenia w pracy"
Odłożyłem telefon raz jeszcze. Cisza uderzyła w moje uszy. Dwa dziwne telefony, zamknięte drzmi, puste ściany... Moja wyobraźnia chyba mnie przerasta. Ciągle się bałem, że ktoś, albo coś może mnie obserwować przez szczeliny w oknie. Próbuje sobie wszystko ułożyć. Telefon się rozładował, dlatego usłyszałem tylko jeden sygnał, ktoś pomylił numery, było późno, nikt nie mógł mnie obserwować, szczególnie tu, nic niepokojącego się przecież nie działo.
Ale cały czas coś mnie niepokoiło w tej rozmowie. Była pod wpływem alkoholu, albo to może ja byłem? Zaraz! Tak to ma sens. Myślałem, że już popadam w paranoje. Wiedziałem, że zapisywanie wszystkiego może mi pomóc. Ona przecież była na imprezie, a ja w tle słyszałem tylko głuchą ciszę. To oczywiście nie znaczy nic dziwnego, bo zawsze mogła wyjść żeby zadzwonić. Nie.. Tak nie mogło być, nie słyszałem nawed wiatru. Muszę się dowiedzieć, jaka jest pogoda...
Poniedziałek
Zapomniałem dokończyć pisać ostatniej nocy. Nie wiem czego się spodziewałem wybiegając na zewnątrz przez tylne wejście. Muszę zobaczyć promienie słoneczne i w końcu z Tąd wyjść. Przebiorę się, umyję, ogolę i w końcu wyjdę. Zaraz... wydaje mi się, że coś słyszę.