Czy mozna mylnie odbierac szczescie, myslac ze rzeczywiscie jestesmy szczesliwi ale gdy nie ma 'szczescia' przy tobie czujesz sie obojetne ?
Dlacze gdy jest dobrze, nie moze zostac jak jest tylko natura czlowieka jest aby sprawic na swojej drodze wiecej i wiecej pagorkow do przejscia. Czy tak jest ciekawiej ? Czy probujemy na sile unieszczesliwic samych siebie aby tylko walczyc ? Walczymy by bylo lepiej a jak juz jest znow wracamy do punktu wyjscia. Dlaczego zadajemy sobie tyle trudu zamiast poprostu byc szczesliwym ? Czy masochizm to nowy sposob na zycie ? Walka o szczescie sprawia ze czujemy sie wazni ?
Czy to ten ? Kazda kobieta zadaje to pytanie przynajmniej raz w zyciu. Czy on sprawi nam byt, milosc i cieplo? Czy czas myslec o tym powarznie, czy moze skonczy sie to zanim dobrze zacznie. Uciekajac od szczescia moze tez probujemy ochronic samych siebie od pozniejszych zawodow.Czy mam w to brnac ? Czy czuje sie na silach? Czy czuje wystarczajaco mocno ? Czy cos z tego bedzie ?
Pytan duzo, lecz odpowiedzi brak.