Skąd przychodził, kto go znal
Kto mu rękę podał kiedy.
Nad rowem siadał, wyjmował chleb
Serem przekładał i dzielił się z psem
Czapkę z głowy ściągał gdy wiatr gałęzie chylił drzewom.
Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd.
Drogę bez końca co przed nim szła
Znal jak piec palców, jak szeląg zły.
Majster Bieda
Z Alaski. Na odludziu jak byłem. Zimno było, wiatr wiał wtedy a lato było. Tak mi się na wspomnienia wzięło.
www.zyciejestpiekne.eu <- Świateczna lekcja.