I raise my flags, don my clothes
It's a revolution, I suppose.
"-Co czujesz po wstaniu z łóżka?
-Co masz na myśli? Po prostu wstaję. Kolejny dzień, uczelnia. No, wiesz przecież.
-To tyle?
-No nie wiem, masz dziwne pytania.
-Czyli monotonnia. A wiesz, co ja czuję? Mam wrażenie, że zawsze będę budzić się w ten sam sposób.
-Budzikiem?
-Interpretuj. Chcę, żeby obudziło mnie słońce. Żebym zerwała się do okna, wyszła z domu z uśmiechem na twarzy i poszła gdzieś tak, jakby ktoś zawiązał mi opaskę na oczach. Chciałabym nie czuć na sobie czasu i oczu. Jedyne, co bym chciała na sobie poczuć to ciepły wiatr.
-Tęsknisz za latem.
-To też.
-Dlaczego tego po prostu nie zrobisz?
-Dobre pytanie. Nie wiem, jeśli już mam nie szukać winy w sobie, odpowiem Ci, że nie budzą mnie promienie słońca. Jeszcze. Nie jest ciepło, a jak zawiążę sobie na oczach opaskę i wyjdę z domu, ludzie pomyślą, że uciekłam z psychiatryka. Rozumiesz? Coś jak marzenie do spełnienia "nie w tym czasie". Poza tym, urodziłam się w złym czasie.
-Czasie, czasie, czasie. Nikt Ci jeszcze nie powiedział, że nie liczy się czas?
-Nie żyjemy w bajce, gdzie to autor decyduje, ile będzie trwał dzień.
-Więc rób swoje nawet, gdy nastanie noc. Dlaczego się śmiejesz?
-Bo słyszałam to już tyle razy, a nadal nie potrafię tego przyswoić. Wziąłbyś mnie za rękę i zaprowadził tam, gdzie chciałabym się znaleźć? Wiesz, gdzie chciałabym być.
-Nawet teraz."