7

-7-

Brooke pokonała ostatni schodek prowadzący do drzwi jej domu, kiedy te niespodziewanie otworzyły się niemal strącając ją ze schodów,dziewczyna zachwiała się, gdy raptownie poczuła silny męski uchwyt na swoich ramionach
- nareszcie jesteś, myślałem że przepadłaś i... co Ci się stało w głowę?
Brooke uniosła wzrok, widok przyjaciela pozwolił odetchnąć jej z ulgą, miała dość niespodzianek na najbliższy tydzień.
Chłopak przyglądał się jej, dotykając jej czoła
- au.. - dziewczyna jęknęła z bólu
- Frodo jednak nie przybył? - Chad uśmiechnął się szeroko - gdzie byłaś ?
- Frodo nie, przypałętał się za to inny gamoń - Brooke masowała pulsującą skroń - pomagałam Annie w przygotowaniach i...
- to tłumaczy wszystko - Chad roześmiał się - Annie .. ona czasami mnie przeraża - ujął Brooke pod ramię i wszedł z nią do środka , zdejmując jej z ramienia plecak i stawiając go obok schodów - więc? - Chad rozsiadł się na kuchennym krześle - co takiego wymyśliła Annie?
- właściwie nie wiem - Brooke wyjęła z zamrażalki kostki lodu i przyłożyła sobie do czoła - dostałam drzwiami i kazała mi wrócić do domu
- kto na ciebie wpadł?
Brooke przygryzła dolną wargę
-am.. Dylan, wiesz ten niski informatyk
-ten w kujonkach? - Chad roześmiał się - może to taka strategia podrywu?
Brooke wolałaby żeby to nie była żadna strategia przewidująca udział Boona w jej dalszym życiu, w ciągu ostatnich dwóch dni i tak było go dla niej w nadmiarze.
- Chyba zwariowałeś - dziewczyna prewróciła oczami - lepiej mów co z imprezą?
Szybka zmiana tematu .
- właśnie - Chad wyprostował się  - mam nadzieję,że pomożesz mi w przygotowaniach, rodzice wyjeżdżają do babci na weekend więc... - Chad spojrzał na swoją przyjaciółkę z nadzieją w oczach - pomogłabyś?
Brooke była już zobowiązana pomagać Annie, jednakowo myśl że będzie musiała widywać Boona również po zajęciach lekcyjnych przyprawiała ją o zawroty głowy,co nie było uczuciem przyjemnym, z drugiej strony obiecała Annie pomoc..
- wiesz Chad, muszę pomóc Annie ale..
- nie spoko, rozumiem - Chad nie dał jej skończyć - dam sobie radę
- chodzi mi o to,że..
Chad wyciągnął swoją dłoń i zatkał Brooke usta - powiedziałem,że dam radę? - Brooke skinęła głową - więc nie ma problemu, Annie była pierwsza - Chad odsunął swoją dłoń - spróbuj coś powiedzieć a będe musiał dobić twojego siniaka na czole, Dylan nie będzie zachwycony - zaśmiał się krótko
- zabawne - Brooke przełożyła lód na drugą stronę, spojrzała na pogodną twarz swojego przyjaciela, wydawałoby się że jest to odpowiedni moment by powiedzieć mu o przyjeździe Jamie.
Zastanawiała się też czemu usilnie próbuje wymazać Boona z pamięci i okłamuje przez to Chada , westchnęła głęboko
- coś się stało? - Chad spojrzał na przyjaciółkę , na jej twarzy widać było,że się czymś przejmuje
-nie - uśmiechnęła się nieco sztucznie - zastanawiam się tylko,w co się ubiorę na twoją imprezę - zaczesała dłonią włosy do tyłu
- Przecież zawsze wyglądasz perfekcyjnie - Chad uśmiechnął się - no, prawie - wskazał palcem na czoło Brooke - policzę się z Dylanem
- daj spokój - głos Brooke zagłuszył dźwięk komórki Chada
- to mama, chce żebym pomógł jej przepakować rzeczy - Chad wstał od stołu i podszedł do Brooke - napisała w złym momencie - Chad spojrzał jej głęboko w oczy i pocałował w policzek - przyjdziesz dzisiaj na boisko? - spojrzał na nią z nadzieją w oczach
- postaram się - Brooke poczuła się dziwnie, odsunęła się pod pretekstem przełożenia lodu - o ile z moją głową będzie ok
- wszystko będzie dobrze - Chad uśmiechnął się do niej - ostatnio, mam wrażenie że całe moje życie układa się tak,jak tego chcę
Na te słowa Brooke po raz kolejny przypomniała sobie o Jamie
- Chad muszę ci coś.. - zaczęła cicho
- Pogamy później - Chad po raz kolejny ucałował Brooke i wybiegł z kuchni, po chwili dało się usłyszeć traśnięcie drzwiami i w oknie ukazała jej się sylwetka jej przyjaciela skręcającego w lewą aleję Wilmington.

*

- Boon! Poczekaj !
Boon odwrócił się słysząc swoje imię, z budynku szkoły wybiegła za nim rudowłosa dziewczyna z wielką skórzaną torbą na lewym ramieniu
Wyglądała zabawnie potykając się co chwilę o swoje sznurówki, krótki dystans między nią a chłopakiem najwyraźniej ją zmęczył, dyszała ciężko
- więc? - Boon spojrzał na Annie
- co? - Annie początkowo zrobiła zdezorientowaną minę - ah tak - poprawiła włosy opadające jej na twarz - chciałabym ci podziękować za pomoc - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko
- nie ma za co, oprócz mnie na sali było wiele innych osób - Boon odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie
Błąd taktyczny. Annie przyśpieszyła kroku
- przejdźmy do rzeczy
Boon uniósł brew, nie spoglądając na swoją towarzyszkę
- czego chcesz od Brooke Scott?
Chłopak przystanął gwałtownie, ledwo dotrzymująca mu kroku Annie niemal na niego wpadła
- wiedziałem,że jest jakieś ukryte dno w twoim nagłym zainteresowaniu i podziękowaniach
- to samo mogę powiedzieć o tobie, od gimnazjum nie zauważałeś Brooke więc pytam co takiego zmieniło się od poniedziałku że ją prześladujesz?
- tak powiedziała?
- mam oczy i widzę - Annie spoważniała - czego od niej chcesz tym razem?
- słuchaj mała - Boon zbliżył sie do Annie, która automatycznie zrobiła krok w tył - to nie jest twoja sprawa
- Brooke jest moją przyjaciółką
- Podobnie jak Jamie prawda? - Boon spojrzał z pogardą na Annie i odwrócił się do niej plecami ,zostawiając ją na środku chodnika kompletnie rozkojarzoną - nie wtrącaj się,dobrze ci radzę

Annie stała w miejscu jeszcze dobre 5 minut obserwując oddalającego się od niej chłopak,czy słowa Boona miały konkretne znaczenie? Czy mógł wiedzieć,że Annie o przyjeździe Jamie wiedziała już wcześniej?

Jak zawsze liczę na wasze SZCZERE opinie

Do napisania ! <3