photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 LIPCA 2011

6

-5-

 

Niemalże pusty korytarz szkolny liceum był dla Brooke coraz mniej dziwnym widokiem, odkąd zdarzało jej się zostawać za karę po lekcjach ,zdążyła przywyknąć do tego widoku.
Pojedyncze osoby śpieszyły na różne zajęcia, Brooke leniwie zmierzyła w stronę sali gimnastycznej, na gazetce nadal wisiał materiał przynoszący Chadowi chwałę i uwielbienie jako kapitana drużyny koszykarskiej, Brooke rzuciła okiem na zdjęcie Chada, zatrzymując się przed gazetką.
Młody, ciemny blondyn z powalającym uśmiechem - tak opisałaby Chada większość  licealnych dziewcząt, Brooke patrząc na zdjęcie potrafiła powiedzieć tyle,że Chad naprawdę sobie na to zasłużył, ostatnie pół roku poświęcił całkowicie drużynie, kosztowało to go sporo wyrzeczeń, ale było to wszystkim co miał, oprócz Brooke.
Dziewczyna spojrzała na drzwi sali, panowała tam cisza która mogła wskazywać tylko na to,że uczniowie którzy mieli zostać po lekcjach by pomóc Annie zwyczajnie olali sprawę, ba sama Brooke pewnie odpuściłaby taki interes, gdyby nie fakt że przyjaźni się z Annie.
Brooke pchnęła ciężkie drzwi sali i weszła do środka, było tak jak przypuszczała, na sali walały się balony, tony bibuły i niedokończone dekoracje - istny chaos i co gorsza - brak żywej duszy.
-Annie? - Brooke przeszła między dekoracjami zmierzając w kierunku na wpół otwartych drzwi kantorka - Annie?
Nagle z pomieszczenia dobiegł ją głuchy huk, Brooke podskoczyła z przerażenia i rzuciła się na pomoc swojej przyjaciółce, dobiegała do drzwi gdy te otworzyły się na oścież pchnięte kartonami które , jak przypuszczała Brooke - niosła Annie, siła uderzenia była tak mocna że zwaliła Brooke z nóg , po chwili na podłodze wylądowały też  kartony , Brooke poczuła na swojej twarzy ciepłe dłonie, powoli otworzyła oczy trzymając się za głowę - Annie do cholery.. - mruknęła niewyraźnie
- postanowiłaś nadać mi nowy pseudonim? - głos, Brooke skądś go znała, niski , lekko zachrypnięty... Brooke otworzyła szeroko oczy i wstała niczym oparzona
- co ty..? czego tu szukasz? - Brooke starała się być poważna i agresywna.. tak agresywna, niestety z ledwością udało jej się utrzymać równowagę
- ej, uważaj - poczuła znów te ciepłe dłonie które przytrzymały jej ramię które natychmiast oswobodziła
- co ty sobie wyobrażasz?  - Postać Boona była już wyraźna, stał naprzeciwko niej, na tyle blisko że po raz kolejny wyczuła woń jego perfum
- prace społeczne u pani Meyers - Boon spojrzał na nią z cwaniackim uśmiechem - jak pewnie pamiętasz opuściłem dziś lekcję godzinę za wcześnie - ponownie ten sam uśmiech
- doprawdy? nie zauważyłam - Brooke trzymała się za głowę która pulsowała jak oszalała . Naturalnie kłamała, bo przecież przez całą tę godzinę zastanawiała się dlaczego jej słowa go dotknęły i spowodowały takie,a nie inne zachowanie
Boon podniósł z ziemi kartony i zaczął rozstawiać je na stolikach wyjmując z nich stare serpentyny, kolejne sterty bibuł i papierowych gwiazdek - jesteś strasznie nerwowa - Boon spojrzał na Brooke która w dalszym ciągu trzymała się za głowę - możesz mi to jakoś wytłumaczyć?
-Być może...- dziewczyna podeszła w stronę nierozpakowanych kartonów -...zasługujesz na takie traktowanie.
Boon skinął głową, przez chwilę wydawało się że jego twarz przybiera taki sam wygląd jak na dzisiejszej lekcji, po chwili jednak czar prysnął - chciałabyś się ze mną umówić, prawda? To dlatego jesteś taka poddenerwowana gdy jestem blisko - mówił to z takim spokojem, nie odrywając wzroku od wypakowywanych z pudła papierowych księżyców które w porównaniu do gwiazdek - były niemalże białe
Brooke czuła,że za chwilę przeleje się czara i wybuchnie nieopanowaną złością, miała ochotę wykrzyczeć mu w twarz jakim jest gnojkiem, w końcu nadarzyła sie ku temu okazja, byli tu zupełnie sami, mogłaby go nawet zabić i zapakować w te pudła, coś jednak powstrzymało ją przed tym by dać Boonowi pewną satysfakcję
- naprawdę masz o sobie tak wysokie mniemanie, czy może leczysz w ten sposób kompleksy? Brooke spojrzała na chłopaka  w tym samym momencie, w którym on podniósł wzrok
- to nie jest odpowiedź na pytanie czy chciałabyś się ze mną umówić
Co za gnojek - pomyślała i zacisnęła usta, stali tak wpatrzeni w siebie gdy nagle do sali weszła Annie wraz z grupą młodych ludzi, Annie odruchowo zatrzymała się na widok tych dwoje stojących naprzeciwko siebie - wszystko w porządku? - spytała z niepewnością w głosie
- tak - Brooke wciąż nie odrywała wzroku od Boona - wyprowadzam pana Shadowa z błędu w którym ślepo tkwi - ostatnia gwiazdka wylądowała na stole lekko przygnieciona
Annie która właśnie podeszła do stoliku delkatnie wyprasowała gwiadkę - możecie się uświadamiać bez szkód dla mojej sztuki ?
- nie wiem co tak działa na panią Scott - Boon uśmiechnął się do Annie - pomogę wieszać gwiazdki Dylanowi
- byłabym wdzięczna - Annie uśmiechnęła się odprowadzając Boona wzrokiem - to wy rozmawiacie? -Anne wbiła wzrok w przyjaciółkę
- trudno nazwać to rozmową - Brooke rozplątywała lampki - wiesz jak on działa mi na nerwy? egoistyczny gnojek..
- egoistyczny? -Annie roześmiała się cicho, widząc jednak minę Brooke szybko zmieniła temat - co ci się stało w głowę?
Brooke dotknęła miejsca w które parę minut temu z impetem przyłożyły drzwi napędzane mięśniami Boona - wypadek przy pracy
- pielęgniarka to widziała?
- nie.. to nic takiego
- każdy tak mówi, a później.. mogiła - Annie przymknęła oczy - nie przyjdę na twój pogrzeb!
- nie będzie takiej potrzeby
- bo pójdziesz do pielęgniarki, kończy za 15 minut więc się pospiesz
- miałam ci pomóc,Annie obiecałam
- jak widzisz pani Meyers z taką obstawą w tydzień zburzyłaby i wybudowała Wilmington - zaśmiała się radośnie
Istotnie, na sali znajdowało się ponad 20 osób które ku zdziwieniu Brooke wolało marnotrawić ten czas tu, niż  z nauczycielką angielskiego.
- na pewno dasz sobie radę?
Annie spojrzała na dziewczynę z pewnym siebie uśmiechem - oczywiście - jak mogłaby nie dać sobie rady - ah! bym zapomniała, powiedziałaś Chadowi*o Jamie? - na dźwięk tego imienia Boon uniósł wzrok na Annie
Brooke pokręciła przecząco głową - najgorsze przede mną - odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi, totalnie ignorując wzrok Boona który najwyraźniej chiałby móc czytać w jej myślach, Brooke wyszła z sali kierując swoje kroki w stronę gabinetu pielęgniarki, minęła go i wyszła przed budynek główny, skręciła w prawo i ruszyła wolno w stronę swojego domu
dźwięk sms`a wyrwał ją z zamyślenia
"Brooke Shannon Davis, w piątek wieczorem impreza u mnie- Chad "
Piątek? spektakl Annie, impreza u Chada i powrót Jamie , Brooke wzięła głęboki oddech i spojrzała w niebo - niech mnie ktoś obudzi....


:)

Komentarze

~perelka4991403 Jestem ciekawa czego tak się obawia Brooke ze nie mówi o powrocie Jamie Lucasowi i Chadowi...
26/07/2011 21:43:59
thehillstories myślę, że to się niebawem wyjaśni ;)
28/07/2011 1:35:39

letmebeyourlover :D
26/07/2011 23:55:20
rainbowxworld Jezuu!
Kocham twoje opowiadanie <3
Szkoda, że nie masz PRO to byś więcej dodała notek z tego opowiadania;d
Normalnie nic dodać nic ująć!:d
Jest genialne!:)
Powodzenia w dalszym pisaniu;d
Zniecierpliwiona czekam na dalszą notkę:)
26/07/2011 21:54:18
sweetdre3m `-podoba mi się to ; )
-zapraszam do siebie ;))
+dodajemy.? : >
26/07/2011 19:01:53
thehillstories oczywiście zaglądne, milej by mi było jednak gdybyś przeczytała choć jedną część opowiadania niż oceniła zdjecie które.. jest tylko tłem ;)
26/07/2011 19:06:03

~seetrough http://www.facebook.com/event.php?eid=123923741034780 koszulki pepe pan dziobak za darmo,zobacz to!
26/07/2011 19:01:16
thehillstories u mnie za darmo opowiadanie... -,-
26/07/2011 19:04:37

Informacje o thehillstories


Inni zdjęcia: Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine&#8216;Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700