Tak więc mam już wakacje.
O maturach nie chcę już myśleć, cholernie boję się wyników pisemnych. Ustne poszły zadziwiająco dobrze, ale wiadomo, tu nie trzeba być wybitnym mówcą ani poliglotą.
Zdjęcie z dzisiaj. Fajniutko. Pierwsza w tym roku kąpiel w rzece (morsem nie jestem) i nadal żyję.
Jutro najprawdopodobniej Koniec Świata i Enej na kieleckich juwenaliach. O ile będą jeszcze bilety xD
Sprecyzowanych planów na resztę łikendu nie mam.
Mój czas reakcji na smsy jest zatrważający.
Ostatnio jestem wyjątkowo spokojnym, poukładanym człowiekiem. Ratujcie.