Wkręciłam się wbrew oczekiwaniom w EURO2012. Chodziłam na strefę kibica, dopingowałam i co dziwne - serio uwierzyłam, że wyjdziemy z tej grupy. Nie udało się i jest mi najzwyczajniej w świecie przykro, nastrój po meczu z Czechami był tragiczny... Potem dużo ludzi zebrało się na rynku w tym moi znajomi, ale ... to miał być NASZ wieczór. Nie znam się na piłce na tyle, ale ogladam ME, MŚ, jak mam okazję to LM i powiem, że lubię te emocje od czasu do czasu (hah ale i tak nic nie pobije meczu Liverpoolu z Milanem w 2005). Patrząc na tak druzgocącą porażkę Polski przyznam się, że poleciało mi parę łez jak widziałam załamanych piłkarzy.
Cóż, czekam na Bundesligę i ... go go Burussia :) Tymczasem życzę szczęścia Hiszpanii i Niemcom.
Sesja i te sprawy. Został mi jeden egzamin, który na 99% niestety pisać będę we wrześniu.
Reszty nie komentuję nawet, bo nie warto...