zdjęcie random z majówki której większość spędziłam a Agatą i było bardzo przyjemnie, aczkolwiek co dobre szybko się kończy i trzeba było spierdalać z powrotem.
oczywiście skoro jest sesja - mnie włączyło się 'nic nie mogę', grawitacja milion razy cięższa niż zazwyczaj. Powiem szczerze - to moja szósta sesja w życiu i jeszcze nigdy nie miałam takich problemów z porządnym przypłaszczeniem swej dupy do krzesła i przyswajaniem materiału. Bo ja jebię ta biochemia to jest potworne gówno!!!! o czym ja tu gadam, wszyscy mają kurwa teraz zaliczenia i uważają że jeden ma gorzej od drugiego, ale tak było jest i będzie.
oprócz tego: oglądam za dużo filmów, różnorakich, całe dnie spędzam przed kompem. W sobotę piszę egzamin z angielskiego i zaraz po nim idę do IMAXa na Avengersów <3 wali mnie co inni sądzą, rozrywka to rozrywka i nie musze zawsze przezywać oglądając coś pseudofilozoficznych uniesień (omg a "Notatnik" był za to taki glęboki że ja pierdole). Ambitne kino też przecież lubię, Herzoga przyswajam, Tarantino odkurzam i takie tam. Nawet American Beauty w końcu oglądnęłam. ;p
Odczuwam potrzebę wyjazdu w góry. naturalnie żagle też mi chodzą po głowie, ale uświadomiłam sobie jak dawno nie byłam w Tatrach... Bardzo lubię wspinaczkę, takie pierdoły jak Gubałówka, kiełbasa, fałszywy oscypek i pamiątki mnie nie jarają. W każdym razie wakacje to jeszcze odległa perspektywa, wcześniej jeszcze egzaminy, obesrane praktyki w przychodni pełnej kaszlących pacjentów z pretensjami (nie to żebym coś do nich miala, no ale zapewne będą narzekac na moja obecność w gabinecie albo jak ich o zgrozo bedę chciała przebadać to co wtedy będzie). sranie w banie, trolololo.
ustawiczny-kuźwa-brak-kasy. na wszytko. Męczy mnie to okropnie. Biednemu wiatr w oczy i chuj w dupę jak to się mawia. Tyle pieknych rzeczy bym chciała miec w posiadaniu, tyle miejsc odwiedzić i coooooo. gówienko ;) ajtam pozyjemy zobaczmy co nam los zaserwuje...