Jutro krzyczy do nas "siema", dzisiaj wali nas po mordzie.
Teraz jedno, co się liczy, to żyć z samym sobą w zgodzie i by dalsze życiorysy już pisały się spokojnie.
Może być gorzej, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Mają za dużo w dupach i uczucia szybko więdną.
Życie to skurwiel, ze swoimi trzyma sztamę, jak masz miękkie serce, to obyś dupy nie miał szklanej.
Dzisiaj na jutro pewnie czekam bez strachu
Wita mnie świt, witam go na luzaku
Radości łzy i smutku pół na pół
Cały czas życiu stawiam czoła bez strachu.
Los nierówno nas traktuje, rozdaje znaczone talie.
Nie bój się żyć normalnie, dziewczyno z patologii.
Świadomie robię to po to, żeby z gówna Cię wyciągnąć.
Nie bój się płaczu, czasami w każdym coś pęka.
Chcę Ci dać połowę szczęścia, byś poznał czym jest uśmiech.
Ten rap leczy rany, dziś jedziemy jednym wózkiem.
Seks, dragi, dance, weekend latali na przytup.
Byli panami życia, przez śmierć trzymani w szachu.
Bo prawdziwy przyjaciel w ogień za Tobą pójdzie.
U mnie z ludźmi, jak z rapem - nie ilość, tylko jakość