***
A ja biegnę, biegnę po ulicy .
Mam kamienie w zaciśniętych dłoniach
Mam nadzieję, wiarę, chęć by zostawić tu coś po nas.
Przepraszam mamo, znowu nie wrócę na noc
a może rano będziesz czekać na mnie pod ciężką bramą może.
Na tych ulicach eksploduje moje serce
tak z wolności, pierwszy raz czując szczęście.
Są takie sprawy te śmiertelnie poważne
Nie czujesz strachu, a od nich nie liczysz na łaskę.
Znasz konsekwencje i skutki tych wyborów, ale musisz
to oni dali Ci trzydzieści lat powodów.
Obok ujadają psy i groźnie warczą tanki
Powietrza gryzie smak, na plecach grają białe pałki.
Niech grają, jeden kamień więcej na naszej drodze
Kolejne nie, sprzeciw, weto dla bandytów.
Złamane palce ledwo mają siłę pisać
muszą, to obowiązek pokonać ich chociaż w myślach.
Kaganiec na usta, serce zmienić w maszynę
a to uczyni mnie trupem, chociaż fizycznie jeszcze żyję.
Znamy konsekwencje i skutki tych wyborów
lecz musimy, to oni dali trzydzieści lat powodów.
Mówią raz się żyje, ale nawet jeśli raz to godnie
Mówią zegnij szyję tak być będzie wygodniej
Nie chcę wygody, chcę sprawiedliwości tu i teraz
Chce by nikt bliźniego tu z godności nie odzierał
Ty też? To chodź z nami tak bez obaw,
chociaż tak jak wilki będziemy pod gwiazdami unikać ich obław
Znamy konsekwencje i skutki tych wyborów
lecz musimy, to oni dali trzydzieści lat powodów.
____________________