Hmm... nie pamiętam kiedy to napisałam, ale dzisiaj odnalazłam i mi się spodobało.
Mam głowę do takich histoRYJEKXD
Zdaje się, że powstało TO jekieś 3 lata temu, może 2.
Miłego czytania.
DING DANG DONG... Po pustym pokoju rozniosło się echo dzwonka do drzwi. Pani Salet niespieszne podeszła do nich i otworzyła je. Na ganku ujrzała wysokiego młodzieńca z pobladłą twarzą, opatulonego w bluzę.
-Przybiegłem najszybciej jak mogłem- wyrzucił z siebie- Czy ona...- tu głos mu się załamał.
-Czeka na ciebie na górze- uprzedziła go, obdarzając ciełym, acz smutnym uśmiechem.
Gestem zaprosiła go do środka. Tylko na to czekał. Szybkim krokiem ruszył ku schodom, lecz pani Flora zatrzymała go.
-Janku, wiem, że jesteście bardzo zżyci, lecz możliwe, iż dziś nastąpi to, czego tak się obawialiśmy...
Spojrzał na nią. Mokre od roztopionego śniegu kasztanowe włosy, kleiły mu się do czoła. Po chwili ruszył stromymi schodami na piętro domu.
Dobrze znał w nim każdy zakamarek. Spędził w nim wiele czasu z nią... Już w czasie dzieciństwa, a teraz... Odrzucił tę myśl, gdy stanął przed dębowymi drzwiami. Whała się chwilę. Wiedział, że to będzie dla niego trudne, lecz nacisnął w końcu klamkę i wszedł do pokoju. W zawierusze śnieżnej, brzoskwiniowe ściany pomieszczenia wydawały się mroczną głębią, pluszaki spoglądały strachliwie. Cały pokój zdawał się jedną, ponurą jaskinią.
Jego szare oczy zatrzymały się na śpiącej osóbce, leżącej na ogromnym, drewnianym łóżku. Na ten widok, niewidzialny drut szarpnął jego serce. Wstrząśnięty, usiadł na małym fotelu, znajdującym się u wezgłowia. Myśli kłębiły się w jego głowie. Tak niedawno jeszcze rozmawiali o nowym horrorze, który wypożyczył, żartowali z fąłszowania chórku na szkolnych apelach... Jeszcze raz na nią spojrzał. Jej wyblakłe od choroby blond włosy lekko opadały na liściasty wzór pościeli. Zielone oczy przysłonięte były szklistymi powiekami. Za oknem sypał gęsty śnieg, kóry niemal tworzył mglistą kotarę, za którą istniał świat. Nagle dłoń na pościeli poruszyła się, powieki z lekka zaczęły odsłaniać duże, okrągłe oczy dziewczyny. Trwała chwilę w bezruchy. Nie mół od niej oderwać wzroku. Po chwili odchyliła delikatnie głowę. Gdy ujrzała przyjaciela, jej usta uformowały się w cień uśmiechu. Chciała coś powiedzieć, lecz jej nie pozwolił.
Więcej mi się nie zmieści, lecz jutro postaram się dopisać więcej.
Stare i pełno błędów zauważyłam, ale zrezygnowałm z próby poprawy.
Poprostu po tym wszystko straciło sens...