ironia życia i złośliwość losu. jednocześnie umiłowanie kochania..
godzina 19.30.. stoje na moście i parzę jak mój ukochany śpieszy się na busa.. Tylko blask lamp rozświetla ulicę.. Niebu już nie bardzo chce się świecić..
"Wzrokiem śledzę jego ciało.. Serce moje odchodzi wraz z nim.. A dusza w pół drogi staje.. Zdezorientowana, nie wiedząc czy iść za sercem.. czy zostać z ciałem.. -Idź duszo ja bez serca i tak długo nie przeżyje.. "