"Ostatnie chwile anioła"
Zamknięta w pokoju sama,
Już na jej ciele, pierwsza rana.
Następna... kolejna.
Sny najgorsze spełnia.
Przerywa ścieżkę życia swego.
Według niej... zmarnowanego.
Bez tej osoby, bez nikogo bliskiego...
Raniła nie tylko siebie,
Osoby swe najbliższe.
I niedługo znaleźć się w niebie,
Choć marzenia miała wyższe.
Żadnego z nich nie spełniła,
Wielu ludzi zraniła.
Sprawiła im przykrość.
Niczym serce tnąc,
Na wskroś.
Lecz czy powód to by umierać?
Jeszcze można wstać,
Swe myśli pozbierać.
Starannie poukładać,
Błędy ponaprawiać,
Zranione dusze uleczyć,
Ciężko jest temu zaprzeczyć.
Czyż umierać przyszła już pora?
Czy taka jest twa ostatnia wola?
Więcej jest wątpliwości,
I w sercu miłości.
By czas odwrócić jest już za późno.
Widzą ją, ratują, lecz to na próżno.
Już ją sen zmógł na wieki,
Delikatnie zamknięte, aniołka powieki.
Warkocz złoty na policzek opada...
A skóra, tak zimna i blada...
Błękit sukienki, przerywa krwi plama.
Przy niej... jedynie kartka biała.
Daliśmy ci serca, ile można było.
Czemu to wszystko, tak się zakończyło?
Choć stoisz już u wieczności bramy,
Czemu tak kończysz,
Aniołku kochany?