Czemu wszystko jest takie chujowe? To smutne, kiedy okazuje się, że bliscy znajomi to kurwy. Nic tak nie załamuje, jak brak zaufanych przyjaciół, którzy mają ważniejsze piorytety niż przyjaźń. Nasze społeczeństwo jest puste, zachłanne, beznadziejne. Nienawidzę ludzi. Głupie, tępe pizdy. Chętnie zamieszkałabym na bezludziu, ale w zasadzie nadal by istniała jakaś tam integracja społeczna. Może zachodziłaby w mniejszym stopniu, ale nadal by egzystowała. Nie chcę tego. Chcę, żeby to wszystko się skończyło. To całe cierpienie przez ludzi. Dlaczego akurat kurwa ja muszę być słabą jednostką, wrażliwą ciotą, która wszystkim się przejmuje i nie potrafi zwyczajnie być suką i mieć wyjebane na wszystko i na wszystkich? Tak bardzo tego nie chcę. Bo na tym świecie wszystkie idee zostały zatracone.
Kill myself or not to kill?