Wieczorami nadal trochę smutno.
Bo nie mogę być przy Tobie.
Tak bardzo potrzebuje przytulenia.
Powróciło trochę problemów.
Trochę wspomnień.
Trochę mnie to przytłacza.
I nie wiem czy to od niewyspania
Czy od przemeczenia
Czy może od braku Ciebie ale trochę mi się kręci w głowie i trochę mi to przeszkadza.
Siadam na mokrej ławce,
Wiatr przeszywa moje lekko ubrane ciało
Gladzac ciemność moja piękna zapalniczka od Ciebie,
Zapalam papierosa i patrze jak ten zabójca wyżera mnie od środka.
Takie to przyjemne uczucie.
Wracam. Godzina jakoś po 3
Nikt nie czeka.
Nikt nie zauważył.
Ja odpadam przy ścianie z braku sil
Tak samo z braku sił łzy zaczynają same lecieć.
Przykro mi
Ale pójdę spać.
I rano się obudzę, aby dumnie ość do Ciebie.