Dziwne uczucie kiedy ktos obcy daje ci wiecej milosci niz twoja wlasna rodzina ... Kiedy wiesz ze twoja rodzina cie nie chce, przeszkadzasz im na kazdym kroku.... Kiedy masz tyle przyjaciol a na zadnego nie mozesz liczyc... Czlowiek czuje sie jak smiec,jak ktos niepotrzebny... Chce sie stac powietrzem lub woda byc niewidzialnym, nie przeszkadzac... Wzbiera wtedy w czlowieku taka zlosc ktorej nie jest sie w stanie pozbyc... taki zal ktory nie znika... ktory zalewa twoje serce i dusze.. Wkoncu twoja zlosc i zal sie wylewa na osobe za ktora moglbys zginac , co boli jeszcze bardziej. Zalojesz tego co sie stalo , wiesz ze tej osoobie jest przykro ale juz nie mozna niczego naprawic , mimo iz chcesz nie potrafisz... oczy zamieniaja sie w ktople wody na sama mysl jak przez swoj zal skrzywdziles osobe ktora kochasz nad zycie i nic tego nie moze naprawic , nic czasu nie zdola cofnac... Przez wlasna glupote , i bol wewnetrzny mozna stracic kogos kto jest sensem twojej marnej egzystencji... Chce mi sie krzyczec i plakac , ale zaden krzyk zaden placz nie ukoi tego co czuje ... Chce sie naprawic, ale zawsze cos sie psuje cos idzie nie tak... Czy bede kiedys wolna od wszelkich klotni? Tak jesli bede miec swoja spokojna kochajaca sie rodzine. Moze moje "serce" mi to wybaczy.. "kiedys" to niestety takie ciche nigdy.... Milego swieta :)