Bo nie było o czym - to jedyny powód dla którego nie tworzyłem wpisów i zaniedbywałem FotoBloga.

Do czasu, bo ostatnie dni były na prawdę bogate we wrażenia i wspomnienia.

W piątek byłem z moją w kinie, pomysł zainicjowany dużo wcześniej a jak zwykle gorączkowo wyczekiwałem i odliczałem dni do tego spotkania. Plany miały być inne ale dzięki temu miałem ją tylko dla siebie. "Listy do M" - bo już od dawna chciałem to zobaczyć, bo może będzie dobre. Miejsca już zarezerwowane (z wielkim trudem i potem) jak zawsze te które teoretycznie powinny być zajmowane na końcu, lewa strona nasza :)

Światła gasną a jakaś starsza pani właśnie zasypia gdzieś w 10tym rzędzie na środku. 116min leżenia (dosłownie) na kinowej kanapie, w połowie ze zmianą ról. Trochę śmiechu i powagi zmieszanej ze spokojem i totalnym wyluzowaniem, ogólnie fajny ale nie świetny film. Ale co tam film, to nic jeszcze. Ostatnia scena filmu w której wszyscy jak zawsze są szczęśliwi a film kończy Happy Endem - i to jeszcze jakim. Na ekranie zamiast standardowych napisów końcowych i słodkiej nastrojowej muzyki w tle ukazuje się napis: "Kasia i Grzesiek", mimo że spodziewałem się zupełnie czegoś innego, to nie byłem zdziwiony tym faktem. Po chwili zaczęły się pojawiać zdjęcia jakiejś pary co też szczerze mnie nie zdziwiło. Dopiero gdy kontem oka zauważyłem kroczącą pomiędzy moim a niższym rzędem postać, która w dłoniach niesie KOSZ PEŁEN RÓŻ !!! Dopiero wtedy dotarło do mnie co się dzieje i że wszystko ze sobą jest powiązane. Wzrok zupełnie zostawił ekran, tak samo jak umysł i skupił się na senie która rozgrywała się tuż obok. Mężczyzna odbiera kosz z różami, stawia go na siedzeniu z którego wstał, dłonią sięga do kieszeni i wyjmuje pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym. Niestety ale nie byłem w stanie dosłyszeć słów jakie padały z jago ust. Widziałem jedynie że kobieta która siedziała po jego prawej i do której się zwracał klęczą na jednym kolanie rzuca mu się na szyje, ściska nie miłosiernie i całuje. Wzrok wraca na ekran na którym na dalej wyświetlanych zdjęciach widnieje napis: "wyjdź za mnie kochanie". Po chwili ktoś zainicjował gromkie brawa dla szczęśliwej pary po których cała sala zaczęła klaskać. Po raz pierwszy byłem świadkiem zaręczyn w odmienny sposób niż zwykle ma to miejsce. To na prawdę było piękne.

Wnioski: " Zostaw wszystko i choć się całować :*"