Jesień przyszła. Rozgościła się w sercu, nie pytając nikogo o zdanie. Zdjęła buty, płaszcz powiesiła na wieszaku. Teraz siedzi naprzeciw mnie w wiklinowym fotelu i w jej oczach dostrzegam wszystkie przeszłe dni. Wspomnienia wirują wokół mnie niczym spadające z drzew liście. Patrzę pod nogi, by przypadkiem żadnego nie rozdeptać, nie zniszczyć. Ona patrzy tymi zimnymi oczami i czuję chłód, który rozlewa się w moim sercu.
Witaj, jesieni.