Cześć kochane ;*
I jak Wam minął dzień ?
Z góry bardzo Was przepraszam ze pesymistyczny nastrój tej notki ...
Dzień zacząłł się dość pozytywnie , ale później mama zaczęła z tym zapisywaniem jedzenia itd. Później zakupy, więc fajnie. Ale później rodzice zabrali mnie do restauracji na obiad. No i się zaczęło . Najlżejszym daniem jakie znalazłam w karcie był rosół. Zjadłam-bo kazali. No ale w mojej głowie zaczęła się panika- przecież nie wiem jak i z czego był zrobiony. Więc jak mam policzyć kalorie ??
Wróciliśmy do domu, po czym rodzice pojechali i ..kupili nowy telewizor . Gigant ! ;D
Mama powiedziała, że przyjedzie znajomy żeby pomóc go zamontować , i poprosiła żebym upiekła ciasto . Ponieważ uwielbiam piec i gotować oczywiście się zgodziłam. Padło na tartę serową .
Okey, wszystko było fajnie. A później mama wcisnęła we mnie kawałek tej tarty. Boże, wszystko tylko nie ciasto ,i to o tej godzinie! ;c. Mówiłam że nie chcę , że już po 18, że przecież nie jem słodyczy. Prosiłam ,żeby odpuściła. Ale nie.
Zjadłam . A później pobiegłam do łazienki, chciałam zwymiotować ..Nie udało się . Rozpłakałam się . Ja płakałam, mama płakała ..znowu zaczęła mówić o szpitalu . powiedziałam że wyśmialiby ją gdyby mnie tam zaprowadziła, bo tam trafiają dziewczyny WYCHUDZONE , a nie takie grubasy jak ja. zaczęła jeszcze bardziej płakać. ja też. a potem mnie przytuliła. i zaczęłyśmy rozmowę, już bez krzyków. nie było łatwo.
po długich, baardzo długich ,,negocjacjach" ustaliłyśmy pewne rzeczy : mam jeść 4 posiłki dziennie, i min.300 kcal. bez oszustw.
300 kcal .. błagam, nie. nie chcę. boję się . fuck .
przepraszam , że Was zamęczam moimi problemami. Ale tylko tutaj mogę się ,,wygadać" . tylko Wam mogę powiedzieć , co tak naprawdę myślę ;*
Jeśli ktoś przeczytał- dziękuję <3