No tak... Wróciłam tutaj.. Nie wiem czy to źle czy dobrze.
Gorzej ze mną. To wiem.
Jestem w rozsypce, z jednej strony P. zakochany we mnie do granic możliwości.. Kocha mnie, wiem, trudno jest powiedzieć, że Ty nie czujesz tego samego.
Z drugiej strony K. To jego kocham, wrócił... Skakałam pod sufit, cieszyłam się jak dziecko, ale zaraz naszły mnie wątpliwości. Czy będzie znowu dobrze? Mam wątpliwości... Powiedziałabym, że "mam taką nadzieje, że wszystko się ułoży" ale teraz już wiem. Nadzieja matką głupich i naiwnych.
Schudłam.. Minimalnie, ale to i tak dobrze biorąc pod uwagę, że był okres. Taaaaaaki grubas ze mnie..
P. twierdzi, że jestem chudzinka. Że kości wystają, że coraz mniej mnie. Ale to tylko żeby mnie pocieszyć.. Przecież widzę co jest w lustrze- spasiona ku*wa.